Celem „Kręciołowej” wyprawy stało się Gospodarstwo Agroturystyczne „W siodle” zlokalizowane w niedalekim sąsiedztwie Olszyn. Tam, w dniu 4 czerwca 2017 r. odbywały się zawody biegowe, czyli II SZCZYCIEŃSKA DYCHA JURUNDA.

Część rowerzystów pomagała organizatorom zabezpieczając trasę, część kibicowała, tylko jeden reprezentant „Kręciołów”Jurek Zauska startował. Rok temu i ja w tych zmaganiach uczestniczyłam, co opisałam w felietonie: „Jestem szalona Dycha Juranda zaliczona”. W tym miejscu wyjaśniam, że wprawdzie wówczas porwałam się z przysłowiową „motyką na słońce”, ale biegu kończyłam – odsyłam do wspomnianego tekstu i opisu ówczesnych doznań. Tym razem bez emocji, na luzie obserwowałam rozgrzewających się zawodników, podziwiałam też przygotowane na rozległym terenie zaplecze. Każdy, czekając na start mógł skorzystać z różnorodnych atrakcji. Niesamowitą frajdę miały maluchy popisując się na olbrzymiej zjeżdżalni lub uczestniczące w grach i zabawach organizowanych przez niestrudzonego Zbyszka Dobkowskiego. Wielkie wrażenie wywierała Galeria Fotografii prezentująca portrety prawowitych mieszkańców lasów, wszak przez leśne ostępy w głównej części wiodła biegowa trasa. A podczas biegów tak łatwo przemienić się w przebiegłego lisa lub rączego jelenia. Nie czekałam na start. Rok temu tak impulsywnie zareagowałam na widok barwnego tłumu zawodników,który po prostu mnie za sobą pociągnął, że nie chciałam powtórzyć swojego zachowania. Dlatego korzystając z towarzystwa wracających do Szczytna rowerzystów dołączyłam do nich. Wracaliśmy święceni deszczem, ale był to miły i cieplutki prysznic więc na widok Giełdy Staroci w Olszynach

postanowiliśmy tam zajechać. Podziwialiśmy skarby nad skarbami i niezwykle cenne zdobycze dla kolekcjonerów. Jednak na widok gospodarza Giełdy Zygmunta Rząpa porzuciliśmy lustrowanie stoisk, by uściskać przemiłego kolegę i pogratulować upamiętnienia w „Kurku Mazurskiem”przez felietonistę Andrzeja Symonowicza, który przywołuje początki „burzliwej znajomości”. Wspomniany gawędziarz nie tylko trafnie ukazał „znakomitego renowatora zabytkowych mebli,niezrównanego stolarza artystycznego, rzeźbiarza”..., ale też felieton uatrakcyjnił portretem opisywanego bohatera. Pan Andrzej Symonowicz prezentując (po raz kolejny) swój kunszt artystyczny wiernie wykreślił wizerunek Zygmunta Rząpa. Doprowadzonej rozmowy o felietonie przyłączył się Witold Olbryś –nauczyciel historii z Olszyn, pasjonat pamiątek związanych z przeszłością, też „Kurkowy” felietonista dodając, że analogicznie jak w przypadku opisywanym przez kolegę Andrzeja Symonowicza wyglądały początki jego znajomości z Zygmuntem Rząpem. Rozmawialiśmy sobie z sołtysem i historykiem, gdy nagle Pan Witek zawołał: „Poczekajcie mam dla was produkt regionalny”i zniknął na krótką chwilę. Gdy się pojawił w rękach trzymał foldery własnego autorstwa noszące tytuł „Turystyczny szlak I wojny światowej w powiecie szczycieńskim” i nam je po darował. Takim oto sposobem staliśmy się posiadaczami cennego wydania i wśród staroci, w adekwatnym miejscu do promowania przeszłości na dodatek w obecności Jadwigi Pijanowskiej Dyrektorki Miejskiej Biblioteki Publicznej autor Witold Olbryś miał swoje nieoficjalne spotkanie autorskie. Oczywiście na rowerowym bagażniku składał autografy. Takim oto sposobem biegowy i giełdowy charakter przybrała niedzielna wycieczka. Zawsze powtarzam, że wystarczy wyjść z domu, a przygoda sama wkręci nas w swoje tryby.

Grażyna Saj-Klocek

Biegowo i giełdowo