powiększ

Trochę, a może nawet i więcej niż trochę sypnęło kilka dni temu śniegu, przyszedł mróz, no i zapanowała zima. Biała kołderka przykryła cały świat, wskutek czego zrobiło się od razu piękniej.

Najwięcej uciechy miały małe i nieco większe dzieci, bo nie masz to jak dokazywanie na ślizgawce, jak to się działo w niedzielę 28 stycznia na Kamionku (na małej górce pod sklepem) - fot. 1.

NIEBEZPIECZNY KULIG

Ba, prawie w tym samym miejscu inne dzieci niesyte wrażeń, jakie dawała im, co tu ukrywać, dość prymitywna zabawa na ślizgawce, zapragnęły urządzić sobie coś bardziej porywającego, prawdziwe białe szaleństwo, czyli kulig. Z pomocą pospieszyli im dorośli, ale tylko z wieku, a nie z rozumu. Oto, co "Kurek" zaobserwował zaraz za wsią - fot. 2.

powiększ

Na zdjęciu widać przygotowania do kuligu za samochodem osobowym. Kierowca z owej bocznej drogi polnej wjechał zaraz na szosę, co było kiepskim pomysłem. Nie wolno bowiem tak się zachowywać na publicznych traktach. Że grozi to wypadkiem, wszak po drodze poruszają się i inne pojazdy, chyba nie trzeba - wydawałoby się - nikomu tłumaczyć.

Przecież dziecko, spadłszy z sanek, może poturlać się prosto pod koła innego samochodu.

Kulig za konikiem, gdzieś po leśnych duktach i owszem - jest to frajda i przygoda nie lada, nawet gdy się spadnie z sanek. Gorzej, gdy, jak opowiedziała nam wielokrotna uczestniczka leśnych kuligów Grażynka Saj-Klocek, po takim upadku osoba, doczepiona z tyłu przejedzie leżącemu nieszczęśnikowi saneczkami po plecach.

- Muszę jednak urządzić kulig tej zimy, póki jeszcze ona jest - rzekła "Kurkowi" i zaraz wzięła się za sprawy organizacyjne. Tymczasem... Może nie zaraz po jej słowach, ale wkrótce potem tegoroczna kilkudniowa zima już się skończyła. Przyszła odwilż i z pomysłu nici.

No tak, ta aura jest w tym roku skandaliczna.

Jeszcze kilka dni temu walczyliśmy z żywiołem (z rozmaitym skutkiem), a teraz już po ptokach. Co najwyżej brniemy w roztopowej wodzie po kostki.

GRUNT TO NOWOCZESNOŚĆ

Jednak mimo odwilży Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie zasypia gruszek w popiele.

- Jesteśmy zwarci i gotowi - chwali się zastępca szefa miejscowego oddziału GDDKiA Jerzy Balcewicz.

Sprzęt jest od dawna przygotowany do walki ze śnieżnym żywiołem i dał już próbki swoich możliwości w dniach 28 - 29 stycznia.

powiększ

Park maszynowy stanowią piaskarki, pługi ciężkie oraz plastikowe o zmiennym kącie natarcia, które nie uszkadzają asfaltowej nawierzchni szos oraz pługi z wirnikami.

Ale nie dość na tym, bo cały ów mechaniczny arsenał wspomaga technika satelitarno-komputerowa. Dyspozytor Artur Ropiak zademonstrował "Kurkowi" złożony system, który za pomocą satelitów GPS śledzi pojazdy odśnieżające, gdziekolwiek by się one nie znajdowały. - fot. 3.

Co prawda tego nie widać na fotografii, ale monitor pokazuje, że jedna z wywołanych maszyn - w tym przypadku pług - znajduje się akurat pod Marksobami. System za pomocą satelitów co minutę namierza pojazdy, więc dyspozytor orientuje się na bieżąco, gdzie pracują pługi czy piaskarki i wie, które drogi zostały odśnieżone, a które jeszcze nie. Mało tego, może obejrzeć całą dzienną trasę maszyn, a także zapoznać się z tym, co wykonywały w dniach poprzednich.

- Dodatkowo dzięki systemowi możemy np. przekierowywać sprzęt z odcinków mniej zagrożonych na te, które wymagają natychmiastowej interwencji - wyjaśnia "Kurkowi".

Z kolei piaskarki sypiące na drogi mieszankę solną, dzięki wewnętrznym komputerom same ustalają jej skład, zależnie od panujących warunków pogodowych. Jest to oszczędność środków połączona z maksymalną skutecznością.

PS.

W coś takiego warto byłoby zaopatrzyć miejski sprzęt odśnieżający. Monitory kontrolne ustawić dajmy na to w gabinecie szefa ZUK-u i burmistrza, dzięki czemu mieliby oni znakomity ogląd sytuacji.

powiększ

ŚNIEŻNA GÓRA

Choć zima trwała bardzo krótko, to śniegu sypnęło niemało. Pisaliśmy o tym w poprzednim numerze, dzisiaj zatem jedynie dla uzmysłowienia sobie, że napadało, oj, napadało, obejrzyjmy taki oto obrazek spod szczycieńskiego marketu - fot. 4.

Owe zwały to śnieg zepchnięty z podsklepowych parkingów. Góra sięgająca niemal dachu budynku jest na zdjęciu już nieco niższa niż pierwotnie, bo wskutek odwilży częściowo stajała.

GALERIA DZIWÓW HYDRANT ZAWALIDROGA

Zbulwersowani właściciele firm zlokalizowanych przy ul. Przemysłowej (patrz "Obwodnica albo nic" - KM nr 5) oprócz utyskiwania na stan jej nawierzchni, wskazywania co większych dziur i wykrotów, pokazali "Kurkowi" i takie oto dziwo budowlane - fot. 5.

Jest to hydrant otoczony trzema pachołkami otulonymi jeszcze taśmą ostrzegawczą. Ów dodatkowy zabieg nie był spowodowany tym, że słupkom groziłoby im przemarznięcie z powodu zimy, ale żeby były jak najbardziej widoczne.

Rzecz bowiem w tym, że usytuowane są w pasie jezdni i gdyby nie były wyraźnie oznakowane mogłyby stać się przyczyną wypadku. Jest to swoiste kuriozum budowlane, w dodatku bardzo niebezpieczne dla użytkowników drogi.

powiększ

Cóż, jak wyjaśnia nam starszy mistrz Henryk Kośnik ze spółki "Aqua", zajmującej się konserwacją i obsługą miejskiej sieci wodociągowej, wszystko jest tu w porządku.

- Firma prywatna, która budowała sieć wodociągową postąpiła tak, jak nakazywał plan robót. A uwzględniał on wszelkie zmiany wynikające z przebudowy ul. Przemysłowej, związanej z budową małej miejskiej obwodnicy - tłumaczył.

Planowana inwestycja ma zmienić cały krajobraz okolicy. Akurat w sądziedztwie hydrantu-zawalidrogi będzie wybudowany spory parking samochodowy okolony pasem zieleni i właśnie na nim wypadnie nowa lokalizacja hydrantu, a nie jak teraz w pasie jezdni.

PLANY A RZECZYWISTOŚĆ

No tak, tyle że jak się okazuje cała ta inwestycja mająca przemienić ul. Przemysłową we wspaniałą obwodnicę, to śpiewka niewiadomej przyszłości. Wobec dokonanych ostatnio przesunięć w budżecie miasta nie wiadomo, kiedy zostanie zrealizowana. Wskutek tego mamy to, co mamy - hydrant stojący niby tylko tymczasowo, stanie się trwałym, nonsensownym i niebezpiecznym elementem niezmodernizowanej ul. Przemysłowej.

PS.

Choć od ukończenia inwestycji upłynęło niewiele czasu, ów bulwersujący swoim położeniem hydrant nie posiada już aluminiowych zakrętek (vide szczegół na fot. 5).

Stały się one najprawdopodobniej łupem "złomiarzy", szczególnie łakomych na elementy wykonane z metali kolorowych.

ŁACIATY AUTOBUS

powiększ

Kilka dni temu na dworcu PKS w Szczytnie pojawił się dość osobliwy autobus. Cały pomalowany w czarne ciapki na żółto-pomarańczowym tle - fot. 6.

Zdaniem podróżnych oczekujących na swoje środki transportu, ów kolorowy pojazd przyjechał na pewno z Afryki, bo wygląda jak pantera. Znaleźli się jednak i tacy znawcy przyrody Czarnego Lądu, którzy twierdzili, że akurat takie barwy nosi nie pantera, a żyrafa.

Mniejsza o tę różnicę zdań. Nie wdając się w spór, dodajmy, że jest to nasz swojski, a nie afrykański autobus, który kursuje na trasie Biskupiec - Szczytno. "Kurkowi" spodobał się ten nietuzinkowy sposób malowania, stąd postulat taki, aby i inne szarobure środki miejscowej, masowej komunikacji wystroić w podobne szatki.

2007.02.07