Drzewa do wycinki

Każdy, kto przechodził ul. Warszawską, musiał zauważyć, że stojące przy tej arterii drzewa zostały po uprzednim miejscowym zdarciu kory z pnia oznakowane jakimiś numerami - fot. 1.

Czeka je na ogół marny los. Jeśli nie okażą się dość zdrowe, pójdą do wycinki. Nie jest to widok budujący, a co gorsza nie ogranicza się jedynie do ul. Warszawskiej, bo podobnie dobrano się do drzew rosnących wzdłuż ul. Piłsudskiego. Piszemy o tym w innym miejscu.

Cóż rzec, przyrodę należy raczej kochać i pielęgnować, niźli ją niszczyć, chyba żeby zagrażała człowiekowi. Drzewo może być np. chore, a wówczas grozi wywróceniem, no i niestety, w takim przypadku trzeba je usunąć. Choćby dlatego, aby nie przydarzyła się nikomu przygoda, jaka spotkała innego naszego Czytelnika - Józefa z Kamionka. Trzeba jednak dodać, że była ona bardziej komiczna niż dramatyczna.

MAŁA KATASTROFA

Nasz Czytelnik zapędził się po zakupy na osiedla Leyka, a że pogoda tego dnia była wspaniała, chciał przysiąść na ławeczce stojącej nieopodal jednego z drzewek, ozdabiających to osiedle. Ów okaz był akurat bez liści, ale Józef nie przejął się tym, tłumacząc sobie, że gałęzie są nagie z powodu jesieni.

Gdy przechodził pod drzewkiem, zmierzając ku ławeczce, aby rozsiąść się wygodnie i radować ostatnimi słonecznymi promieniami, nagle trach! - z góry poleciała gałązka, która wyrżnęła Józefa w głowę, szczęściem niezbyt boleśnie.

Był to bowiem niewielki ułomek, ot kawałek kijka. Drzewko, co w chwilę później skonstatował nasz czytelnik było bowiem całkowicie suche i tak kruche, że gubiło gałęzie pod wpływem nieco silniejszego podmuchu wiatru.

- Jak to jest - zadumał się - tu i tam rwą się do wycinki okazałych drzew, a jak jedno stoi całkowicie uschnięte, nikt nie kwapi się z jego usunięciem.

I już nie chodziło naszemu Czytelnikowi o to, że pod drzewkiem może być niebezpiecznie, a o to, jak to wygląda, gdy stoi taki kikut mający niby ozdabiać mieszkaniowe osiedle - fot. 2.

MARCHEWKOWA ALEJA

Ma Hollywood swoją aleję sław, my w Szczytnie alejki gwiazd w parku Klenczona, no i jest pięknie.

Ba, mało tego, ostatnio przybyła nam nie byle jaka alejka, ale aleja... marchewkowo-ziemniaczana.

Gdzie? Ano na miejskiej targowicy - fot. 3.

Jest ona szeroka i spaceruje się po niej jak po wielkomiejskim trotuarze. Kupcy są zadowoleni i klienci także. Pan Józef handlujący artykułami piśmienniczo-papierniczymi chwali tę inwestycję.

- Teraz klientom jest o wiele wygodniej do mnie przyjść, no i łatwiej dowieźć towar - mówi "Kurkowi".

Spodziewa się też większej rzeszy kupujących, choć sezon właściwie dobiega końca.

Jest coraz mniej ludzi na rynku, ale i tak kupcy, którzy mają stragany na wolnym powietrzu łatwo nie odpuszczą. Będą stali i zimą, o ile nie nastaną tęgie mrozy.

GŁADKO, ALE KOSZTOWNIE

Inwestycję na starej targowicy prowadzi spółdzielnia "Rolnik" zarządzana przez przez Wandę Szlachetkę.

Ten teren, w odróżnieniu od nowej targowicy, nie stanowi własności spółdzielni, a jedynie jest dzierżawiony od Urzędu Miejskiego. W umowie były zawarte rozmaite warunki, na jakich została ona udzielona. Dzierżawca miał m.in. postawić na tym terenie nowe stragany, część zadaszyć, a ostatni punkt dotyczył wybudowania wewnętrznej drogi utwardzonej, przy czym umowa nie precyzowała, o jaką nawierzchnię chodzi. Spółdzielnia zdecydowała się na polbruk.

- Okazało się jednak, że ten rodzaj nawierzchni sporo kosztuje. Ogólne koszta przekroczą zapewne 70 tys. zł, m.in. dlatego, że teren jest bagnisty i aby przygotować go należycie pod płytki trzeba było nawieźć ogromne ilości piasku i żwiru - mówi "Kurkowi" prezes Szlachetka.

SKWEREK IM. PRL-u

Zapędziwszy się na skwerek przy Zespole Szkół nr 2 obejrzałem kolejny raz niesławny zespół pomnikowy.

Jak głosi napis na centralnej bryle, postawiło go społeczeństwo Szczytna w 40. rocznicę PRL-u. Dokładnie w 1984 roku "ku pamięci potomnych".

No, kto spodziewałby się w czasach, gdy rzecz owa powstawała, że narodzi się i takie pokolenie, które PRL-u w ogóle nie będzie pamiętało, bo urodziło się już w wolnej Polsce. Zatem faktycznie, gdyby nie przypominający o PRL-u obelisk, młódź szkolna nie miałaby pojęcia o czymś takim.

Co ciekawe, przed stojącym w centralnej części obiekcie, na którym jest umieszczona lista nazwisk "ku chwalebnej pamięci poległych w boju o władzę ludową" ktoś postawił znicze - fot. 4.

Ów pomnik, jak wcześniej wspomniałem, oglądałem nieraz, i jak dotąd, przez 22 lata (!), mniemałem, że ta część z otwartą księgą to rodzaj stylizowanego znicza. Tak mi podpowiadała jego kielichowata forma.

Dopiero teraz, pchany jakąś niepojętą ciekawością, wspiąłem się na ową bryłę, aby zobaczyć, cóż tam kryje się we wnętrzu kielicha. Myślałem, że jakiś zbiornik na paliwo, albo rurka doprowadzająca gaz, ale nie. Nic z tych rzeczy.

Nie jest to bowiem żaden znicz, a, i tu uwaga - słoneczny zegar. Kto nie wierzy, niechaj patrzy - fot. 5.

Na obrzeżu w dolnym rzędzie widzimy rzymskie cyfry oznaczające godziny, a to, co spoczywa w środku to metalowa wskazówka. Zardzewiała i urwała się od osi, do której była zamocowana.

Zastanawia mnie jedno - dziwne usytuowanie zegara, bo normalnie osoba nawet o słusznym wzroście nie dojrzy jego tarczy, ergo nie odczyta wskazań - jaki zatem pożytek z tak umieszczonego instrumentu odmierzającego czas? Trzeba też dodać, iż ostatnio słońce do wnętrza zegara raczej nie zagląda, bo otaczają go wysokie drzewa. W dodatku jest to "dobre" miejsce do skałdowania... śmieci.

Naturalna nisza zegara, co widać na fot. 5. jest w znacznej części nimi wypełniona.

I jeszcze jedno. Dość ciekawy jest murek zwieńczający dzieło - fot. 6.

Wcale nie dlatego, że orzeł nie posiada korony, bo taki właśnie patronował PRL-owi, ale ze zgoła innego powodu - małych gadżetów leżących, bądź stojących na jego górnej krawędzi (powiększenie w żółtym otoku).

Są to puszki po piwie, ale i nie tylko. Choć w wyraźnej liczebnie przewadze, to jednak sąsiadują z kartonowym pojemniczkiem na pitny jogurt. Kto ustawił tam te przedmioty - nie wiadomo.

PS.

Przesłanie ideologiczne zespołu pomnikowego jest zgoła fałszywe i zupełnie nie pasuje do obecnych czasów. Od lat całość trwa jednak w niezmienionej formie.

Jak wiemy, w Szczytnie ma powstać inny obelisk - pomnik Orła Białego, którego proponowane miejsce usytuowania jest krytykowane przez fachowców. W takim razie może zrobić by tak - betonowe bryły spod Zespołu Szkól nr 2 wyrugować, a na ich miejscu postawić pomnik Orła Białego?

2006.10.18