Zima, która w tym roku niespecjalnie dała się nam we znaki, w zasadzie już odeszła, chociaż kalendarzowo niby jeszcze panuje.

Dwanaście pór rokuTak to już jest z porami roku w naszej strefie klimatycznej, że nie mają one wyraźnych, dzielących je granic, wskutek czego nie bardzo wiadomo, która z nich aktualnie panuje. Dlatego fenolodzy (spece od klimatu) wyróżniają w Polsce aż dwanaście pór roku. Pierwszą z nich, czyli wiosnę dzielą na przedwiośnie, pierwiośnie i pełnię wiosny. Potem, według naukowców, przychodzi wczesne lato, po nim lato właściwe, wreszcie późne. Tak samo dzielą jesień (wczesna, właściwa i późna), a zimę, i tu uwaga, na przedzimek, pełnię zimy i spodzimek.
Cóż, choć uczone głowy dokładnie podzieliły rok, to i tak nadal można mieć wątpliwości, czy akurat teraz mamy spodzimek (ostatnią fazę zimy), czy też przedwiośnie (wczesną fazę wiosny). Jakby jednak nie było, mrozy się skończyły i w środku minionego tygodnia rozmarzł kanał łączący oba nasze miejskie jeziora.
Zaraz skorzystały z tego dzikie kaczki, które nie bacząc, czy to w wiosna, czy zima, w wielkiej gromadzie pływały sobie po toni. Ptaki, choć tworzą jeden gatunek kaczki krzyżówki, znacznie różnią się wyglądem. Jest to wynik dymorfizmu płciowego. Inaczej niż u człowieka, strojniejszy i piękniejszy jest samiec. 
Przy okazji warto zwrócić jeszcze uwagę na szpetną rurę, która biegnie nad kanałem, uniemożliwiając po nim żeglugę. Obecnie znajduje się ona nad zwierciadłem wody, a bywały takie lata, że tak jak kaczki, pławiła się w wodzie. Rura, niczym wodowskaz, pokazuje że stan wód w obu jeziorach jest ciągle niski, że mamy od co najmniej dwóch lat bardzo suche zimy i  wiosny. Tymczasem ogólnopolskie media donoszą, że na południu i w centrum kraju wystąpiły liczne podtopienia, a wody w rzekach osiągnęły alarmowy poziom.

ULICZNE BICZE WODNE

U nas wysoki stan wód utrzymywał się... na ulicach. W miniony wtorek i środę, potem pod koniec tygodnia popadało, wskutek czego potworzyły się liczne kałuże, a tak pechowo, że głównie w okolicach przejść dla pieszych. Zaważyliśmy, że np. u wylotów ul. Andersa czy 3 Maja do ul. Chrobrego małe bajorka rozlały się jakby złośliwie, akurat na zebrach.
Jak widać na zdjęciu, nie da się przejść po pasach, bo te toną w kałuży, no i trzeba je obchodzić łukiem.
Podobnie było kilkadziesiąt metrów dalej, na skrzyżowaniu ul. Pasymskiej z ul. Sikorskiego, z tą jednak różnicą, że tu dostawało się pod wodne bicze tryskające spod samochodowych kół, zwłaszcza jeżeli ulicą przejeżdżał większy gabarytowo pojazd.
Na kolejnym zdjęciu widać młodą dziewczynę, której z powodu oblania wodą od stóp do głów wyrwało się nawet niecenzuralne słowo. Mieszkańcy okolicy, jak zauważyliśmy, gdy chcą przejść na drugą stronę, czekają kilka metrów przed pasami.
Z kałużą, która zawsze po deszczach tworzy się w tym miejscu, walczy radny Henryk Sienkiewicz. Jak dotąd bez powodzenia.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.