Koncert kolęd i pastorałek zorganizowany przez chór Kantata w kościele WNMP w Szczytnie przyciągnął nadspodziewanie dużą liczbę słuchaczy. Ci, którzy przybyli, swojej decyzji nie żałowali.

Koncert jak w Wiedniu
Mariusz Pardo podczas koncertu opuszczał Kantatę...

Kolędy przy wigilijnym stole śpiewa się w ostatnich latach jakby rzadziej, co nie musi oznaczać, że pewne tradycje wkrótce znikną. Niektórzy wolą zamiast na przykład śpiewać po prostu słuchać melodii kojarzących się z Bożym Narodzeniem. Okazję ku temu dali w ostatni piątek minionego roku Mariusz Pardo i kierowany przez niego szczycieński chór Kantata, którzy postanowili zorganizować koncert świąteczny. Przygotowania do sylwestra jakoś nie przeszkodziły miłośnikom kolęd i pastorałek – znalezienie miejsca siedzącego w kościele WNMP do najłatwiejszych nie należało. Zgromadzeni wysłuchali urozmaiconych aranżacji tych bardziej i tych mniej znanych utworów związanych z Bożym Narodzeniem.

... by dyrygować także chórem Preludium

Oprócz Kantaty wystąpili: Preludium, czyli chór Uniwersytetu III Wieku, młodzieżowy duet instrumentalny oraz grupa wokalna tworzona przez rodziny Wasilewskich i Bączków. Jak na osobę o zamiłowaniach muzycznych przystało, Mariusz Pardo zaprezentował się w roli prawdziwego człowieka orkiestry: dyrygował także chórem Preludium, a dźwiękowy kontakt z Kantatą nawiązywał również na odległość z perspektywy organisty. Całość zakończyło wspólne odśpiewanie kolędy „Pójdźmy wszyscy do stajenki…”.

- A my jeździmy do jakichś filharmonii w Paryżu czy Wiedniu. Po co? – podsumował koncert proboszcz parafii WNMP ks. Andrzej Preuss.

(gp)